Pierwsze objawy miałem ok. 19 lat temu. Po jakimś czasie zdiagnozowano u mnie CU. Dopiero po ok. 9 latach trafiłem do dobrego specjalisty, wcześniej nie miałem stałego lekarza prowadzącego. Moje zaostrzenia były najbardziej intensywne na początku choroby czyli w okolicach lat 1993/1994, w kolejnych było już jakby troszkę spokojniej. Po kilku latach udało mi się osiągać kilkuletnie remisje

Każdy z Was zapewne ma swoje doświadczenia ze swoim przypadkiem choroby. Ja w międzyczasie zmieniłem dietę i doświadczyłem psychoterapii i to akurat nie z uwagi na CU. Z mojego doświadczenia wiem, że w moim przypadku główną przyczyną ewentualnego zaostrzenia jest jakaś mocno stresująca sytuacja. Jeżeli dłużej się utrzymuje to jest możliwość nawrotu zaostrzenia. Innych czynników wpływających na skrócenie remisji raczej nie zauważyłem. Tak jest w moim przypadku.
Jakiś czas temu rozstałem się po kilkunastu latach z moją pracą, która była w wielu okresach dla mnie znacznie stresująca. Od czasu odejścia z korporacji w bardzo szybkim czasie przybrałem ponad 12 kg na wadze co było wcześniej dla mnie prawie niemożliwością (byłem bardzo szczupły). Mimo jedzenia sporych ilości moja waga zbytnio do góry iść nie chciała.
Od pewnego czasu zastanawiam się (uwzględniając także moje doświadczenia) czy jest zasadnym przyjmowanie takiej ilości leków skoro w mojej ocenie nie wpływały one odczuwalnie na wydłużanie remisji lub skracanie zaostrzeń. Mam tu na myśli np. mesalazynę, którą zapewne większość z Was zażywa. W moim przypadku czy brałem czy nie brałem to nie miało bardziej odczuwalnego znaczenia (sterydy owszem pomagały mi od razu). Patrząc codziennie na garść tabletek w tej sytuacji zastanawiam się czy jest sens je przyjmować (?) skoro nie za bardzo pomagają a wpływ uboczny zapewne mają, wystarczy spojrzeć na ich skład... .
Wiem, że lekarze mają swoje opinie i metody - OK.. Jakie jest Wasze zdanie jako osób doświadczających CU i CD? Czy w sytuacji kiedy mamy ponad roczną remisję i świetnie się czujemy to musimy cały czas łykać tą chemię i to w takich ilościach? Czy jesteśmy skazani na to dożywotnio?