Żelazo jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu, jego niedobór powoduje anemię, a nadmiar jest związany z chorobą metaboliczną hemochromatoza.
Tutaj znajdziecie wszystkie tematy związane z tym pierwiastkiem mineralnym.
Słyszałam tylko że kiedyś leczono wsadzaniem człowieka do pieca by sie "wygrzał",
słyszałam również że nie którzy lekarze na wszystko przepisywali lewatywe,
ale o tym jeszcze nie
Ludzie mają jednak wyobraźnie
Ciesze się że mnie leczą "normalnymi" metodami
Nie był to żart. Nigdy bym sobie nie na to nie pozwoliła. W ciąży żadnych preparatów nie przyswajałam - zaparcie, hemoroiby itp. Mój lekarz polecieł mi sposób swoje baabci. Polega to pp na reakcj żelaza (gwoździ) z kwasami owocowymi zawartymi w jabłkach, co prowadzi do całej gamy związków dobrze przyswajalnego żelaza.
Mamcia
No a moja historia z żelazem skończyła się tak, że lekarz zadysponował domięśniowe. Inaczej się już chyba nie da. Trudno, przeżyję. Na siniaki będę nie zwracać uwagi, a na ból okłady ze spirytu. A co
Pozwólcie, że wezmę stronę Mamci. Mnie równiez w dzieciństwie leczono sposobem "jabłko z gwoździem" ( gwożdzia sie nie zjadało) pieczone w piekarniku. Zjadlam tego chyba parę skrzynek ale efekty były zadowalajace na tyle, że juz nigdy ( prócz ciąży) nie musiałam brac żelaza.Leczono tak z powodów prozaicznych: były to lata pięćdziesiąte i dostęp do preparatów żelaza był ograniczony.
A gwoździe nie musiały być zardzewiałe i można je było wielokrotnie używać.
Ja preferuje żelazo dożylnie, a nie domięśniowo i tak swojej ordynuję.
Co do gwoździ to zardzewiałe (tlenek) lepiej reagują niż żelazo. Gwoździe są wielokrotnego użycia a jak się je tak długo przekłada z jabłuszka do jabłiuuszka to cienieją.
Ja miałam takie jeże.
Mamcia
a nie wolno wam brac centrum a-z czy to za słabe ? a z tymi gwozdziami to jak to jest - wbijasz w jabko i co z tym jabkiem robisz ? czekasz jakis czas i zjadasz ? ja mam garaż zbity z gwozdzi i połowa zardzewiała - jak by ktos chciał moge wysłac
nie zalecał mi lekarz żadnych kompleksowych witamin, bo raczej nie potrzebuję
sama nie będę ryzykować, mam dość wydawania pieniędzy na leki, których nie toleruję
Kochani,
Ja swojemu dziecku dawałam przez 3-miesiace Ferrum Phosforicum(9) i naprawde pomoglo. Zawsze miał polowe dolnej granicy normy a teraz miesci sie w normie(troche powyzej sredniej). Oprócz tego brał kwas foliowy(15mg). Cała morfologia sie poprawila. Lekarze nie wierza w homeopatie, ale cos w tym jest.
Ostatnio rzadko bywam na forum i nie zawsze czytam wszystkie posty więc odpowiadam hurtem.
1. Te jabłka ( to do hindusa) piecze sie w piekarniku i zjada na deser kilka razy dziennie ( bez gwoździa).Sposób naszych babek, może bardziej pracochłonny niz tabletki ale skuteczny. Kto chce niech próbuje , niedowaiarków nie namawiam.
2. Ferrum Phosphoricum można kupić bez recepty niemalże w każdej aptece. Produkowane jest w trzech wersjach : 5 mg. 9 mg. 15 mg. Mimo złego wchłaniania w jelitach jednak daje efekty i to szybkie. Nasze dziecię podczas kolejnego pobytu w szpitalu ( zaostrzenie) bylo po 3 tygodniach stosowania Ferrum Phosphoricum. I co ? żelazo prawie w normie ! A w marcu znow była anemia.
tak sobie myślę, że nawet nie wierząc w homeopatię można sprobować. Zwłaszcza, że ta postac żelaza nie daje efektów w postaci bólu brzucha, biegunek ( po innych były!).
Mutti, dziekuje za odpowiedz. Teraz zastanaiam sie z jaka dawka tego zelaza powinnam sprobowac. Nie za bardzo moge sie skonsultowac z moim lekarzem prowadzacym...
Moze jakas madra osoba doradzi? Niedobory mam duze, niestety
Przy anemii podaje sie początkowo do 300 mg żelaza dziennie w dawkach podzielonych ( to informacje nie z ksiażek ale od lekarza pierwszego kontaktu). Mojemu dziecku wystarczyło 150 - 200 mg dziennie Ferrum phosphoricum ( 10-14 granulek ferrum 15) podczas gdy 300 mg Ferrum -lek( lub Ferrum w płynie lub Sorbiferu) zupełnie się nie przyswajało.