Niszka,
wypowiem się jako mama co prawda dziecka juz duzego, ale urodzonego 17 stycznia. w dniu w ktorym wychodzilysmy ze szpitala bylo - 23 stopnie, w nocy temperatura spadla do -32 sotpni.
jak wychodzilysmy to mloda miala koszulkę, spioszki, sweterek, spodenki, na to kombinezon misiu futrzasty i na to kombinezon wlasciwy, byla przykryta na całym nosidelku kocykiem. W sumie dlatego, że w sali mialysmy 26 stopni na plusie, czyli musiala się znaleść w miejscu w ktorym temeratura była 50 stopni niższa!
Ogólnie przez pierwszy miesiac nie wychodzilysmy z domu bo byly takie mrozy i sniegi, że się nie dało. Wietrzyłam ją ubraną przy otwartym oknie na taras w to co podstawowe, czyli kaftanik i spichy, coś typu bluza albo sweterk i kombinezon....
a pozniej faktycznie opcja ubranka to co my plus jedna wartstwa
