To było długie KTG. Pasem do brzucha miałam przypięte urządzonko do wykrywania skurczy i standardowo trzymałam do tętna i joystick od ruchów dziecka. Mała fikała jak nigdy w życiu. Panie doktor i położna patrzyły się z szeroko otwartymi oczami a brzuch chodził mi to w prawo to w lewo. Odczyt oczywiście poniżej 170 nie spadał.
Aż tak to nigdy do tej pory się nie kręciła ani nie kopała- wyglądało jakby w środku salta robiła
Przyszło mi do głowy, żeby zdjęły mi ten pas z brzucha i Zosia uspokoiła się po paru minutach. Okazało się, że nie podobał jej się ścisk i manifestowała swoje niezadowolenie
Moja mama śmieje się, że wyrośnie z niej mała złośnica

a ja uważam, że to bardzo dobrze, że potrafi o siebie zadbac już na tym etapie
