czesc. chyba pospieszylam sie z zachwalaniem mojego lekarza. szczerze mowiac moja rodzina i ja jestesmy w lekkim szoku. caly rok (prawie) bralam salofalkj i sulfasalazyne, juz nawet sama proponowalam mu zeby moze dal skierowanie na badanie krwi ale on ciagle mowil, ze nie potrzeba i zebym nie liczyla na cuda poniewaz mimo ze nie wyszedl mi crohn w wycinkach to na pewno mam crohna i zebym wyzbyla sie zludzen. pewnego dnia, calkiem niedawno, uswiadomilam sobie, ze ten lekarz jest jakis dziwny i mnie strasznie denerwuje, ze chce ostatecznej diagnozy i mam dosc niepewnosci, w ktorej on mnie z zamilowaniem trzymal. poszlam do prof. Radwana, ktory takze sie wrecz zbulwersowal, ze ani razu mi nie przebadano krwi, ze mowiono mi zebym nie miala nadzieii itd. poza tym stwierdzil, ze salofalk odstawiamy od razu poniewaz od paru lat juz wiadomo, ze w zasadzie nie jest to lek wlasciwy na chorobe crohna( przynajmniej taki jego rodzaj jaki u mnie stwierdzono). poza tym, skierowal mnie na rozne badania, na ktore ide w nast. tyg. i dziwil sie ze od razu mi przypisano crohna bez wyczerpujacych badan. wiec zapalilo sie swiatelko, dobrze ze do niego poszlam, bo caly rok bylam pewna w 100% ze jestem chora. teraz mam nadzieje. strasznie sie denerwuje ale chociaz moge sie ludzic ze to cos innego. dlatego kazdy kto idzie do tego lekarza, ktorego pare postow wyzej zachwalalam, niech sie zastanowi i nie polega na nim jednym.

pozdrawiam