Ponieważ choroby te występują głównie w krajach wysoko rozwiniętych jestem w „szoku” że medycyna nie potrafi sobie poradzić z tym problemem. Ostatnio bardzo dużo czytałem o tych chorobach zarówno na polskich jak i na zagranicznych stronach. I właściwie nigdzie nie znalazłem artykułu godnego uwagi który brzmiał by obiecująco (tzw. światełka w tunelu). Czegoś po czym można by było się spodziewać przełomu w leczeniu. Wszystko to tylko jakieś hipotezy, przypuszczenia, żadnych konkretów. Gdy wszedłem na stronę informacyjną o przeprowadzanych badaniach klinicznych, zdziwiłem się jak wiele badań dotyczących CU i CD jest przeprowadzanych (oczywiście wszystko w USA, ale to nieistotne), a jednak nie mogą dojść do przyczyn choroby.
Na dzień dzisiejszy najlepszym rozwiązaniem wydaje się że jest to leczenie biologiczne które daje widoczne efekty. Ale program terapeutyczny 2010 przewiduje że leczenie to nie może trwać dłużej niż rok czasu, a co później, powrót do stanu przed rozpoczęciem leczenia biologicznego? Czyli wychodzi na to że jest to rozwiązanie bardzo drogie i krótko terminowe.
Jak myślicie jakie jest prawdopodobieństwo że znajdą przyczynę, a co za tym idzie skuteczną metodę leczenia. A przynajmniej takie leki których zażywanie dawało by jakąś gwarancję remisji?
Bezsilność medycyny na CU i CD
Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
- ZaMłoda
- Debiutant ✽
- Posty: 19
- Rejestracja: 15 sie 2010, 11:36
- Choroba: CU
- województwo: pomorskie
- Lokalizacja: Pomorskie
Re: Bezsilność medycyny na CU i CD
mysle ze jest małe prawdopodobieństwo, jesli tyle lat, tyle ludzi choruje na to na całym świecie, to mysle ze teraz sa małe szanse. przyczyny sa mniej wiecej znane, ale ciekawe czy kiedys sie dowiemy jak całkowicie sie z tego wyleczyc albo zapobiec. Kazdy ma inna flore bakteryjna, my chorzy mamy jeszcze inna od zdrowych. Ciekawi mnie dlaczego. dziwi mnie tez, ze u jednej osoby dany lek powstrzymuje chorobe a u innego nie. Zagadkowe choroby te CU i CD
zdiagnozowana 26.07.2008r.
ASAMAX 500 2x3, żelazo
ASAMAX 500 2x3, żelazo
- Miska Ryżu
- Doświadczony ❃
- Posty: 1475
- Rejestracja: 03 lip 2008, 10:38
- Choroba: CD
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Śląsk
- Kontakt:
Re: Bezsilność medycyny na CU i CD
jako optymistka myślę, że do mojej śmierci na pewno coś znajdą 

Smutno Ci? A może budyń? 

- ZaMłoda
- Debiutant ✽
- Posty: 19
- Rejestracja: 15 sie 2010, 11:36
- Choroba: CU
- województwo: pomorskie
- Lokalizacja: Pomorskie
Re: Bezsilność medycyny na CU i CD
Miska Ryżu pisze:jako optymistka myślę, że do mojej śmierci na pewno coś znajdą
dobre


zdiagnozowana 26.07.2008r.
ASAMAX 500 2x3, żelazo
ASAMAX 500 2x3, żelazo
-
- Znawca ❃❃
- Posty: 2059
- Rejestracja: 02 wrz 2006, 02:13
- Choroba: CU
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Bezsilność medycyny na CU i CD
- przecież na CUŚ trzeba umrzećZaMłoda pisze:dobre umrzemy a potem ogłoszą ze znaleźli lek



-
- Debiutant ✽
- Posty: 34
- Rejestracja: 24 cze 2010, 00:38
- Choroba: CD
- województwo: -- poza Polską --
- Lokalizacja: Wioska Opimpijska
Re: Bezsilność medycyny na CU i CD
pomysłowe- przecież na CUŚ trzeba umrzeć

a tak na poważnie, choroba bezpośrednio nie zagraża życiu, ale moim zdaniem tylko wtedy jest się pod ścisłą kontrolą lekarza i słucha się zaleceń. W innym przypadku może wykończyć w ekspresowym tempie. Przypuśćmy że zachorował tz. kloszard. Osoba taka nie ma szans na opiekę lekarską ponieważ nie ma ubezpieczenia więc o szpitalu może zapomnieć, tym bardziej o wykupieniu dość drogich leków które trzeba brać systematycznie i w końcu ścisła kontrola lekarza. W takim przypadku taka osoba ma szanse najwyżej na kilka miesięcy cierpienia.
Podsumowując - pozytywnym aspektem jest chociaż to że lekarze "potrafią zapanować" pod tym względem że się na to nie umiera. Osobiście oczekuję czegoś więcej i czekam na dalsze postępy medycyny, zapewne jak każdy kto jest chory.
- Carl
- Doświadczony ❃
- Posty: 1016
- Rejestracja: 28 lip 2010, 18:35
- Choroba: CD
- województwo: małopolskie
- Lokalizacja: Kraków
Re: Bezsilność medycyny na CU i CD
No ja półtorej miesiąca temu bylem na granicy, Miałem operację ratująca życie, nikt też nie miał pewności, że ją przeżyje. I było to po miesięcznym pobytu w szpitalu, tak więc niby pod opieką lekarzy, tak więc różnie o bywapaul85 pisze:a tak na poważnie, choroba bezpośrednio nie zagraża życiu,

Ale fakt, faktem przeżyłem

Pzdr.P
Wpi**** budyń jak Miska każe 
