Jeszcze miesiac temu bylam najszczesliwsza na swiecie, lekarz powiedzial ze moj '' przyjaciel '' sie uspokoil , radosci juz nie bylo konca ... dwa tyg. pozniej cios zeby mi gnija hahaha jakbym o nie nie dbala to bym sie nie dziwila , dwa do wylotu dwa ledwo uratowane ale antybiotykiem i sie zaczelo. Czeste wizyty w mojej samotni ( czyt.wc ), bol brzucha po kazdym posilku itp. myslalam ze sie wybronie ,ze to antybiotyk a tu trach angina, grypa i po tyg. nowy antybiotyk. Zaraz po skonczonej terapi bylo coraz gorzej a plany byly piekne ... byly . Zwlekalam z wizyta , moze i zle ale balam sie , balam jak male dziecko co teraz , co powie i co zrobi moj doktorek. Po godzinnej dyskusji i naklanianiu mnie na szpital odmowilam , przeciez moje plany i plany mojej rodziny poszly by w las ( trzy dni pozniej jechalismy na urlop) . Dostalam moj ''ukochany'' prednisolon , i artylerie nutridrinkow i w droge . Z sercem na agrafce ale pojechalam. Dzis czuje sie o tyle lepiej ze schodze ze sterydow i dostalam Humire 2*40 na raz, w poniedzialek taka sama dawka ( ponoc jest ona wysoka zeby zejsc z prednisol w miare mozliwosci szybko. Niestety chyba i z ta Humira jest cos nie tak , czekam na poniedzialek. Rycze nocami w jaska i zastanawiam sie co mnie jeszcze czeka , jak dlugo bede mogla ciagnac ta szopke: nic mi nie jest, czuje sie dobrze.
Napisalam u was na forum poniewaz latwiej jest przelac swoje mysli , moze cos pomoze i ulzy troszeczke.
