Witam serdecznie moich CUdownych przyjaciół.
Dawno tu nie zaglądałem..mój błąd..ale postanowiłem zażywać życia i cieszyć się nim póki czas.
Zacznę od tego że wreszcie się przełamałem..tj.wyjechałem na pierwsze wakacje od czasów choroby..trochę się rozchulałęm..ale nie w tym rzecz..ale mianowicie jako posiadacz stomii i pociętego brzucha jak kratka w zeszycie raczej nie zdejmowałem koszulki a tym bardziej nie korzystałem z kąpieli zarówno słonecznych jak i wodnych..ale cóż ile można..
Wyjechałem nad morze..w sumie to na ślub przyjaciela..ale jak by nie zawitać nad wodę...prawie 30st upał piasek i woda..mmmm.. więc po krótkiej chwili ściągnąłem koszulkę lekko podciągnałem spodenki na worek i do wody...zapomniałem o ludziach chorobie worku...oczywiście sprawdziłem najpierw czy nie trza go opróżnić..i tak kilka razy a potem spacerki po piasku itd..wreszcie poczułem że żyje. Zapomniałem o trudach związanych z posiadanie stomii.. Dalej było lepiej..kolejne wyjazdy jeziora, lasy itd..namiot domek itd..czasami worek w drodze podciekał ale chwila na stacji i po problemie.
Nie piszę tego by chwalić się wyjazdami lecz po by pokazać wszystkim że można żyć pełnią życia nawet z czymś takim. I jeśli nawet się coś pochrzani to łatwo to naprawić i nie łamać się...a powiem szczerze że kilka razy mogłem się podłamać zwłaszcza wtedy gdy podczas drogi na autostradzie 3x musiałem zmieniać worek..przez pasy bezpieczeństwa a samochodzie ale i tak się nie poddałem..
Wielu z nas się za szybko poddaje i denerwuje. Wielu nie wyobraża sobie życia z workiem a co dopiero dobrej zabawy..też tak miałem..ale do czasu. I powiem szczerze że właśnie w czasie stomii poznałem co to życie..zapoznałem kochaną osobę, zacząłem inwestować w siebie i w naukę, kursy itd..nauczyłem się z tym żyć...i nie załamywać w czasie niepowodzeń a także następstw kolejnych operacji.. Może czasami przesadzam z podjętymi pracami zajęciami obowiązkami itd.. i przez to czuje się osłabiony...ale powiem szczerze spełniony w 100%
Nie będę ukrywał że w dużej mierze dzięki Wam i Waszej pomocy i wsparciu.
Za to dziękuje.
A teraz nie co inny wątek..za miesiąc mam 5 - ostatnią operację. Lekarzem prowadzącym jest prof.Adam Dziki i jego personel. Jak to określono jest to operacja przez dziurkę od klucza

teoretycznie kosmetyczna polegająca na zlikwidowaniu stomii i odtworzeniu układu.
Tyle przeszedłem i powiem szczerze że w teorii jest ona najprostsza a jednak cholernie się jej boje..

Nie wiem jak będzie po odtworzeniu nie wiem jak będę się czuł czy dobrze przyjmie to organizm jak wypróżnieniami...a do tego mam naprawdę bardzo złe przeczucia..do tego stopnia że coraz częściej myślę że powinienem teraz pozałatwiać wszystkie swoje sprawy zaległe jak i te zaplanowane..oraz wykorzystać ten czas do maximum...
Nie wiem już co sobie myśleć... w sumie pesymizm zaczął przeważać nad optymizmem..