Pandzia pisze:wiesz nie obraź się, ale pozwoliłaś na to?
Nie obrażam się, ale zanim dotarło do mnie co się dzieje, było juz po sprawie - kwestia jakichś 4 sekund, więc sama nie zdazylabys skarcic pani doktor. No a potem już tylko lapisowanie tyle, ze ta robota bez rękawiczek to już tylko ryzyko lekarza i jego naskórka na dłoniach

.
Koniec końców pojechałam do szpitala, bom panikara, ale utwierdzily mnie w tej decyzji babki na hotline Medicover, którym opisywalam to podkrwawianie. A w szpitalu lekarz przypalil mu to jeszcze raz srebrem, dodatkowo sobie też rękę, gdy mu wypadła paleczka z tą substancją

. Najgorsze, że troszkę tego musiało chyba wypłynąć z pępka w czasie jazdy samochodem, gdy mały siedział, bo potem w domu pod pampersem okazało się, ze ma na lini pasa serię czerwonych kropek i w jedym miejscu dwie maleńkie wypalone kropeczki - masakra.
Wniosek z tego jeden, na drugi raz słuchać Gacuni

i zaufać lekarzowi, bo oczywiście nie trzeba było na SOR jechać, mogło to poczekać do wtorkowej kontroli, tak jak to pierwsza chirurg przewidziała. Ale pewnie do wtorku nerwy by mnie zezarly.