Przepraszam, że tak prosto z mostu napisałem diagnozę i co wykryto, ale pomóżcie. Od środy życie bardzo mi się zmieniło. Mam wspaniałą żonę, śliczną 7-miesieczną córkę, pracę która jest obciążająca, ale daje mi bardzo dużo satysfakcji. Boję się, że choroba to wszystko zmieni, boję się, że nie będę mógł uprawiać sportu, że będę obciążeniem dla kogoś, że będę mógł funkcjonować wyłącznie będąc uzależnionym od najbliższych. Proszę powiedzcie, czy można z tym schorzeniem normalnie funkcjonować, pracować, cieszyć się życiem i rodziną? Czy zaostrzenia i postępy choroby musza być, czy da się je powstrzymać na obecnym poziomie? Cieszę się, że zareagowałem praktycznie od razu i nie bagatelizowałem objawów, ale co dalej? Nie chciałbym stracić tego wszystkiego, pomijając jedzenie (które i tak już poszło w odstawkę - dieta bezmleczna, itp.). Boję się utraty samodzielności, pracy, stanowienia ciężaru.
Może wydać się to śmieszne, ale kurcze, zawsze byłem twardy i jakoś dawałem sobie radę w stresujacych i cięzkich sytuacjach. Na chwilę obecną czuję, że mnie to deczko przerosło, na szczęście moge liczyć na rodzinę.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich! Idę zaparzyć sobie szałwię. Nawet mi smakuje
