Mam na imię Ewa. Jestem mamą trzynastolatki, u której tydzień temu zdiagnozowano chorobę...
W tej chwili czekamy na wyniki próby tuberkulinowej i jutro okaże się jakimi sposobami będziemy próbowali oswajać gada, który wziął się "diabliwiedząskąd".
Nie muszę pisać, bo każdy z Was doskonale wie, że samemu jest ciężko przywyknąć do bezradności i tak jak radzą lekarze, zaakceptować zaistniały stan rzeczy....
Ja z kolei wiem, że w dużej mierze od mojego podejścia do sprawy zależy samopoczucie i stan mojego dziecka, dlatego chcę wiedzieć najwięcej jak się da, bo nic mnie tak nie dołuje jak niewiedza ... no i bezradność... i niewiedza
