
O Crohnie dowiedziałam się bardzo niedawno. Przypuszczalnie choruję od 1997. Jeżeli tak jest, to potworek mocno mnie chyba oszczędzał. Do czasu.
Przez ostatnie ? 2 lata moje życie skupiało się na bieganiu po lekarzach, którzy nijak nie byli w stanie postawić mi diagnozy. Może gdyby słuchali tego co do nich mówię (poza dolegliwościami na których się skupiali, potworne wzdęcia, podwyższona temperatura od wielu lat itp.), byłoby inaczej. W efekcie przekonana o swojej hipochondrii, odpuściłam sobie z myślą, że jak coś mnie porządnie trzaśnie, to może w końcu postawią mi diagnozę. I trzasnęło. Nie porządnie, więc siłą niemalże zostałam zawieziona do lekarza. Ten z podejrzeniem zapalenia wyrostka odesłał mnie na pogotowie. Na pogotowiu z podejrzeniem kamicy woreczka żółciowego ( miałam podwyższone CRP) odesłali mnie na USG (nie było już lekarza który mógłby mi je zrobić na miejscu). USG - stan zapalny końcowego odcinka jelita cienkiego. Obraz odpowiada odcinkowym stanom zapalnym jelit. Gastroenterlog (świetny lekarz zresztą) - rozpoznanie kliniczne - choroba Crohna. Po tygodniu kolonoskopia - diagnoza - choroba Crohna - zmiany w ileum terminale i na zastawce krętniczo-kątniczej. Histopatologia - obraz mikroskopowy może odpowiadać aktywnej fazie IBD, najprawdopodobniej chorobie Crohna. Lekarz na moje pytanie czy może to jednak coś innego, powiedział że wyniki nie pozostawiają żadnych złudzeń. I tak właśnie dowiedziałam się że współistnieję od najprawdopodobniej długiego już czasu z takim oto potworkiem.
W piątek czeka mnie jeszcze gastroskopia. Mam nadzieję że tak daleko mój kumpel nie zalazł

Cieszę się, że znalazłam to forum, bo jak to się mówi "w kupie raźniej"

Pozdrawiam wszystkich CUDaków
