Odkąd biorę leki czuję się całkiem dobrze, nic mnie zazwyczaj nie boli, w toalecie spokój. Przygnał mnie tu jednak kryzys nerwowy.
Może to Metypred, a może po prostu jestem jędzą-wariatką

Zawsze byłam trudnym człowiekiem, ale choroba budzi we mnie najgorsze instynkty.
Nastrój mi się zmienia 50 razy dziennie, płaczę na reklamach, rzucam czym popadnie, trzaskam drzwiami, wrzeszczę i permanentnie zazdroszczę ludziom normalnego żarcia.
Jestem na diecie lekkostrawnej i bezglutenowej, które poza swą autoteliczną beznadziejnością utrudniają mi również przybranie na wadze. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że chuda jestem straszliwie i szczerze tego nienawidzę.
Poza chorowaniem zajmuję się moimi uczniami, jestem pedagogiem, pracuję w szkole podstawowej.
Z natury jestem nietowarzyska, więc czas wolny spędzam w alienacji, zwłaszcza odkąd każde dalsze wyjście wiąże się z koniecznością targania bezglutenowej wałówki. Pomimo samotniczego trybu życia nigdy się nie nudzę.
Chętnie Was poznam, drodzy towarzysze niedoli, kto wie, może nic tak nie łączy ludzi jak chore jelita..

Tak więc oficjalnie się witam i pozdrawiam wszystkich najcieplej jak umiem.